„Wokół mnie tylko chwasty, gruz i ruiny. Tylko niebo pozostało takie samo. I zadaję sobie pytanie, do której z obu rzeczywistości właściwie przynależymy.”
„Pamiętnik z Prus Wschodnich”, dr Hans von Lehndorff
Dokładnie w 70. rocznicę odprawienia pierwszego po wojnie nabożeństwa w kościele ewangelickim w Łęgutach, gościł w jego zabytkowych murach duchowy następca hrabiego Lehndorffa – dr Christian Meyl. Wygłosił on także w sali konferencyjnej Hotelu Villa Port w Ostródzie prelekcję na temat życia o osoby swego wielkiego przyjaciela. Fundacja Turnitzmuhle Heritage Foundation wspierała te wydarzenia.
dr Christian Meyl, komandor Komandorii Pruskiej Ewangelickiego Zakonu Joannitów, lekarz pediatra z wieloletnim doświadczeniem, od lat 90 angażuje się w działalność na terenie Polski. Przez lata prowadził, organizował i wspierał Stacje Socjalne. Honorowy Obywatel m.in. Malbroka, został odznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. To on został przez grafa von Lehdorffa, wybitnego chirurga i lekaża, wybrany spośród lekarzy-stażystów do roli przyjaciela i sukcesora dzieła pomocy i porozumienia dawnych i nowych mieszkańców Mazur.
27 listopada 2016r. dr Meyl wziął udział w nabożeństwie wspomnieniowym w rocznicę niezwykłego wydarzenia, jakim było pierwsze po wkroczeniu Rosjan do Prus Wschodnich nabożeństwo odprawione w zamienionej przez zdobywców w stajnię świątyni. – Stojąc na stopniach ołtarza łęguckiego kościoła mam przed oczyma scenę, kiedy stał tu mój przyjaciel i mentor, wielki chrześcijanin i przyjaciel ludzi Hans von Lehndorff – powiedział dr Meyl. – Wspominałem, jak wówczas z wielkim wzruszeniem ludzie zebrani w Łęgutach odnowili nadzieję na powrót dobra i wiarę w bożą łaskę.
– Stare porzekadło uczy nas, że na wojnie nie ma zwycięzców są tylko ofiary – powiedział we wspomnieniu hrabiego Lehndorffa ksiądz Wojciech Płoszek, proboszcz parafii Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Ostródzie, który w rocznicę odnowy życia kościelnego na Mazurach przewodniczył nabożeństwu. – I choć najczęściej postrzegamy historię konfliktów przez pryzmat „naszych” i „wrogów”, to życie jest przecież o wiele bardziej skomplikowane. Nie można zastosować jasnego podziału na dobrych naszych i złych obcych. O naszej moralności nie decyduje bowiem przynależność narodowa, a decyzje i wybory, które podejmujemy. Decyduje to jak zachowujemy się w sytuacji granicznej.
Kim był graf, a jednocześnie lekarz i sługa swego Kościoła?
Pastor Płoszek dostrzegł w Hansie von Lehndorffie postać wielkiej moralności. – Z urodzenia pruski szlachcic, którego rodzina od wieków mieszkała w Prusach, a przodkowie piastowali najwyższe państwowe funkcje. Narodowość i pochodzenie nie determinowały jednak jego moralnej i etycznej postawy w obliczu piekła, w którym przyszło mu żyć z początkiem 1945r. w Prusach Wschodnich. Jako chrześcijanin, gorliwy ewangelik wiedział bowiem, że prawdziwą Ojczyzną człowieka jest Królestwo Boże. To zaś determinuje nasze zachowanie tu na ziemi – mówił ks. Płoszek.
– Dlatego właśnie w obliczu piekła, ludzkiej tragedii, zagłady narodu i rodzinnej tragedii, Lehndorff przede wszystkim jest człowiekiem, który stara się żyć na co dzień Chrystusowym przykazaniem miłości. Jako lekarz udziela pomocy każdemu bez względu na narodowość. Zarówno niemieckim jeńcom, radzieckim żołnierzom czy ludności polskiej. Prowadzi przychodnię lekarską w Biesalu, pracuje też w szpitalu w Suszu. Robi co może by w tych nieludzkich czasach zachować odrobinę człowieczeństwa.
Hrabia Lehndorff jest głęboko wierzącym człowiekiem. Należy do „Kościoła Wyznającego”, nielegalnego w nazistowskich Niemczech ruchu kościelnego stanowiącego opozycję dla oficjalnego podległego władzom Kościoła. Jeden z jego braci bierze udział w zamachu na Hitlera, za co zostaje skazany na śmierć. Gdy w 1946r. dociera do rodzinnego majątku w Grazymach jest także pierwszą osobą, która po wojnie organizuje ewangelickie nabożeństwa w kościele w Łęgutach. Pierwsze z nich poprowadził jesienią 1946r.
Po wojnie Hans Lehndorff pracował jako ordynator w szpitalu w Bonn-Bad Godesberg. Czynnie angażował się w działalność diakonijną. Był także członkiem ewangelickiego zakonu rycerz Joannitów, z którym zakładał wiele stacji socjalnych i przywoził pomoc materialną na tereny dawnych Prus Wschodnich.
Ks. Wojciech Płoszek: – Hans Lehndorff był przykładem człowieka, który wymyka się stereotypom i uprzedzeniom. Pokazuje, że nie nasza narodowość, miejsce zamieszkania czy mundur decyduje o moralnej postawie, honorze czy człowieczeństwu. To wartości, które nosimy w sercu sprawiają, że stajemy się obrońcami dobra lub sługami zła. Hrabia Lehndorff był człowiekiem, który niósł nadzieję, pocieszenie i pomoc w najczarniejszej godzinie. Był ostoją zasad i wartości w świecie, w którym nic one nie znaczyły, ale może właśnie dlatego ten świat przetrwał.